Kilka dni temu miałem okazję, wątpliwą przyjemność, wysłuchać kontrwywiadu redaktora Piaseckiego z Panem Jackiem Kurskim wyemitowanym w RMF w godzinach porannych. Jechałem do pracy i z braku innych opcji słuchałem tegoż kontrwywiadu. Od razu miałem pisać tę notkę, ale jak zwykle czas mam limitowany i dopiero teraz mam kilka sekund aby coś spłodzć w rzeczonym temacie. Sam wywiad, jak to wywiad, a właściwie kontrwywiad w RMF na poziomie adekwatnym. Pan Jacek Kurski był non stop atakowany, no ale przeca to ne wywiad, ale kontrwywiad, więc dlaczego miało by być inaczej.
Zasmuciło mnie jedno, i o tym chciałem wspomnieć. Otóż pan redaktor Piasecki w pewnym momencie, po raz kolejny przerywając Panu Jackowi Kurskiemu i nie dając mu się wypowiedzieć, swoją drogą naprawdę zachodzę w głowę po cholerę go zaprosił, był łaskaw wygłosić pewne stwierdzenie, które wiele mi wyjaśniło w sumie na temat obiektywizmu redaktora Piaseckiego. Otóż pan Piasecki stwierdził , że przerywa Panu Kurskiemu, bo on też ma prawo wygłosić swoją opinię. Już nie pamiętam czego ona miała niby dotyczyć, zapewne polityki, ale to nie jest ważne. Ważne jest to, jak pan Piasecki widzi rolę swoją jako aktywnego uczestnika mediów. Jego rola to nie prezentowanie z zimną krwią opinii innych, ale aktywne uczestniczenie w życiu politycznym narodu, najlepiej pprzez kopanie ludzi myślących inaczej. Zaiste OBIEKTYWNA radiostacja to RMF. Że też jego szefowie nie słuchają go czasem, no bo nie chcę myśleć, że to za ich zgodą.
Swoją drogą, puknij się Pan w łeb Panie Piasecki.
